Release date: March 7, 2010 [eBook #31536] Most recently updated: January 25, 2021. Language: Polish. Credits: Produced by Jimmy O'Regan and the volunteers of Distributed KSIĘGA TRZECIA. UMIZGI. TREŚĆ. Wyprawa Hrabi na sad. — Tajemnicza nimfa[1] gęsi pasie. — Podobieństwo grzybobrania do przechadzki cieniów elizejskich.[2] — Gatunki grzybów. — Telimena w Świątyni Dumania. — Narady tyczące się postanowienia Tadeusza. — Hrabia peizażysta.[3] — Tadeusza uwagi malarskie nad drzewami i obłokami. — Hrabiego myśli o sztuce. — Dzwon. — Bilecik. — Niedźwiedź, Mospanie! Hrabia wracał do siebie, lecz konia wstrzymywał, Głową coraz wtył kręcił, w ogród się wpatrywał, I raz mu się zdawało, że znowu z okienka Błysnęła tajemnicza, bieluchna sukienka, 5 I coś lekkiego znowu upadło zwysoka, I przeleciawszy cały ogród w mgnieniu oka, Pomiędzy zielonemi świeciło ogórki, Jako promień słoneczny, wykradłszy się z chmurki, Kiedy śród roli padnie na krzemienia skibę, 10 Lub śród zielonej łąki w drobną wody szybę. Hrabia zsiadł z konia, sługi odprawił do domu, A sam ku ogrodowi ruszył pokryjomu. Dobiegł wkrótce parkanu, znalazł w nim otwory, I wcisnął się pocichu, jak wilk do obory. 15 Nieszczęściem trącił krzaki suchego agrestu: Ogrodniczka, jak gdyby zlękła się szelestu, Oglądała się wkoło, lecz nic nie spostrzegła; Przecież ku drugiej stronie ogrodu pobiegła. A Hrabia bokiem, między wielkie końskie szczawie, 20 Między liście łopuchu, na rękach, po trawie, Skacząc jak żaba, cicho przyczołgał się blisko, Wytknął głowę i ujrzał cudne widowisko. W tej części sadu rosły tu i ówdzie wiśnie, Śród nich zboże w gatunkach zmieszanych umyślnie: 25 Pszenica, kukuruza, bób, jęczmień wąsaty, Proso, groszek, a nawet krzewiny i kwiaty. Domowemu to ptastwu taki ochmistrzyni Wymyśliła ogródek: sławna gospodyni, Zwała się Kokosznicka, z domu Jendykowi- 30 czówna. Jej wynalazek epokę stanowi[4] W domowem gospodarstwie; dziś powszechnie znany, Lecz w owych czasach jeszcze za nowość podany, Przyjęty pod sekretem od niewielu osób, Nim go wydał kalendarz pod tytułem: „Sposób 35 na jastrzębie i kanie, albo nowy środek wychowywania drobiu“ — był to ów ogrodek. Jakoż zaledwie kogut, co odprawia warty, Stanie i nieruchomie dzierżąc dziób zadarty, I głowę grzebieniastą pochyliwszy bokiem, 40 Aby tem łacniej w niebo mógł celować okiem, Dostrzeże wiszącego jastrzębia śród chmury, Krzyknie — zaraz w ten ogród chowają się kury, Nawet gęsi i pawie, i w nagłym przestrachu Gołębie, gdy nie mogą schronić się na dachu. 45 Teraz w niebie żadnego nie widziano wroga, Tylko skwarzyła słońca letniego pożoga, Od niej ptaki w zbożowym ukryły się lasku; Tamte leżą w murawie, te kąpią się w piasku. Śród ptaszych głów sterczały główki ludzkie małe, 50 Odkryte; włosy na nich krótkie, jak len białe; Szyje nagie do ramion; a pomiędzy niemi Dziewczyna głową wyższa, z włosami dłuższemi. Tuż za dziećmi paw’ siedział i piór swych obręcze Szeroko rozprzestrzenił w różnofarbną tęczę, 55 Na której główki białe, jak na tle obrazku, Rzucone w ciemny błękit, nabierały blasku, Obrysowane wkoło kręgiem pawich oczu Jak wiankiem gwiazd, świeciły w zbożu jak w przezroczu, Pomiędzy kukuruzy złocistemi laski, 60 I angielską trawicą posrebrzaną w paski, I szczyrem koralowym, i zielonym ślazem, Których kształty i barwy mieszały się razem, Niby krata ze srebra i złota pleciona, A powiewna od wiatru jak lekka zasłona. 65 Nad gęstwą różnofarbnych kłosów i badylów Wisiała jak baldakim jasna mgła motylów, Zwanych babkami, których poczwórne skrzydełka, Lekkie jak pajęczyna, przejrzyste jak szkiełka. Gdy w powietrzu zawisną, zaledwo widome, 70 I chociaż brzęczą, myślisz, że są nieruchome. Dziewczyna powiewała podniesioną w ręku Szarą kitką, podobną do piór strusich pęku; Nią zdała się oganiać główki niemowlęce Od złotego motylów deszczu. W drugiej ręce 75 Coś u niej rogatego, złocistego świeci, Zdaje się, że naczynie do karmienia dzieci, Bo je zbliżała dzieciom do ust po kolei; Miało zaś kształt złotego rogu Amaltei.[5] Tak zatrudniona, przecież obracała głowę 80 Na pamiętne szelestem krzaki agrestowe, Nie wiedząc, że napastnik już z przeciwnej strony Zbliżył się, czołgając się jak wąż przez zagony; Aż wyskoczył z łopucha. Spojrzała, — stał blisko, O cztery grzędy od niej, i kłaniał się nisko. 85 Już głowę odwróciła i wzniosła ramiona, I zrywała się lecieć jak kraska[6] spłoszona, I już lekkie jej stopy wionęły nad liściem, Kiedy dzieci, przelękłe podróżnego wniściem I ucieczką dziewczyny, wrzasnęły okropnie. 90 Posłyszała, uczuła, że jest nieroztropnie Dziatwę małą, przelękłą i samą porzucić: Wracała, wstrzymując się, lecz musiała wrócić, Jak niechętny duch, wróżka[7] przyzwany zaklęciem, Przybiegła z najkrzykliwszem bawić się dziecięciem, 95 Siadła przy niem na ziemi, wzięła je na łono, Drugie głaskała ręką i mową pieszczoną; Aż się uspokoiły, objąwszy w rączęta Jej kolana i tuląc główki jak pisklęta Pod skrzydło matki. Ona rzekła: „Czy to pięknie 100 Tak krzyczeć? czy to grzecznie? Ten pan was się zlęknie. Ten pan nie przyszedł straszyć; to nie dziad szkaradny, To gość, dobry pan, patrzcie tylko, jaki ładny“. Sama spojrzała: Hrabia uśmiechnął się mile, I widocznie był wdzięczen jej za pochwał tyle; 105 Postrzegła się, umilkła, oczy opuściła, I jako róży pączek cała się spłoniła. W istocie był to piękny pan: słusznej urody, Twarz miał pociągłą, blade, lecz świeże jagody.[8] Oczy modre, łagodne, włos długi, białawy; 110 Na włosach listki ziela i kosmyki trawy, Które Hrabia oberwał, pełznąc przez zagony, Zieleniły się jako wieniec rozpleciony. „O, ty! — rzekł — jakiemkolwiek uczczę cię imieniem,[9] Bóstwem jesteś czy nimfą, duchem czy widzeniem! 115 Mów! własna-li cię wola na ziemię sprowadza, Obca-li więzi ciebie na padole władza? Ach! domyślam się, — pewnie wzgardzony miłośnik, Jaki pan możny, albo opiekun zazdrośnik W tym cię parku zamkowym jak zaklętą strzeże! 120 Godna, by o cię bronią walczyli rycerze, Byś została romansów heroiną[10] smutnych! Odkryj mi, piękna, tajnie twych losów okrutnych! Znajdziesz wybawiciela. Odtąd twem skinieniem, Jak rządzisz sercem mojem, tak rządź mem ramieniem“. 125 Wyciągnął ramię — Ona z rumieńcem dziewiczym, Ale z rozweselonem słuchała obliczém. Jak dziecię lubi widzieć obrazki jaskrawe, I w liczmanach[11] błyszczących znajduje zabawę, Nim rozezna ich wartość: tak się słuch jej pieści 130 Z dźwięcznemi słowy, których nie pojęła treści. Nakoniec zapytała: „Skąd tu Pan przychodzi? I czego tu po grzędach szuka Pan Dobrodziéj?“ Hrabia oczy roztworzył, zmieszany, zdziwiony, Milczał; wreszcie zniżając swej rozmowy tony, 135 „Przepraszam — rzekł — Panienko! Widzę, żem pomieszał Zabawy. Ach, przepraszam, jam właśnie pośpieszał Na śniadanie; już późno, chciałem na czas zdążyć; Panienka wie, że drogą trzeba wkoło krążyć, Przez ogród, zdaje mi się, jest do dworu prościéj“. 140 Dziewczyna rzekła: „Tędy droga Jegomości; Tylko grząd psuć nie trzeba. Tam, między murawą Ścieżka“. — „W lewo? — zapytał Hrabia — czy na prawo?“ Ogrodniczka, podniósłszy błękitne oczęta, Zdawała się go badać ciekawością zdjęta: 145 Bo dom o tysiąc kroków widny jak na dłoni, A Hrabia drogi pyta? Ale Hrabia do niéj Chciał koniecznie coś mówić i szukał powodu Rozmowy. — „Panna mieszka tu? blisko ogrodu? Czy na wsi? Jak to było, żem Panny we dworze 150 Nie widział? czy niedawno tu? przyjezdna może?“ Dziewczę wstrząsnęło głową. „Przepraszam, Panienko, Czy nie tam pokój Panny, gdzie owe okienko?“ Myślił zaś w duchu: jeśli nie jest heroiną Romansów, jest młodziuchną, prześliczną dziewczyną. 155 Zbyt często wielka dusza, myśl wielka ukryta W samotności, jak róża śród lasów rozkwita; Dosyć ją wynieść na świat, postawić przed słońcem, Aby widzów zdziwiła jasnych barw tysiącem! Ogrodniczka tymczasem powstała w milczeniu, 160 Podniosła jedno dziecię, zwisłe na ramieniu, Drugie wzięła za rękę, a kilkoro przodem Zaganiając jak gąski, szła dalej ogrodem. Odwróciwszy się rzekła: „Czy też Pan nie może Rozbiegłe moje ptastwo wpędzić nazad w zboże?“ 165 — „Ja ptastwo pędzać?“ krzyknął Hrabia z zadziwieniem... Ona tymczasem znikła, zakryta drzew cieniem. Chwilę jeszcze z szpaleru przez majowe zwoje Przeświecało coś nawskróś jakby oczu dwoje. Samotny Hrabia długo jeszcze stał w ogrodzie. 170 Dusza jego, jak ziemia po słońca zachodzie, Ostygała powoli, barwy brała ciemne; Zaczął marzyć, lecz sny miał bardzo nieprzyjemne. Zbudził się, sam nie wiedząc, na kogo się gniewał; Niestety, mało znalazł, nadto się spodziewał! 175 Bo gdy zagonem pełznął ku owej pasterce, Paliło mu się w głowie, skakało w nim serce; Tyle wdzięków w tajemnej nimfie upatrywał, W tyle ją cudów ubrał, tyle odgadywał! Wszystko znalazł inaczej. Prawda, że twarz ładną, 180 Kibić miała wysmukłą, ale jak nieskładną! A owa pulchność liców i rumieńca żywość, Malująca zbyteczną, prostacką szczęśliwość! Znak, że myśl jeszcze drzemie, że serce nieczynne. I owe odpowiedzi, tak wiejskie, tak gminne! 185 „Pocóż się łudzić? — krzyknął — zgaduję po czasie, Moja nimfa tajemna pono gęsi pasie!“ Z nimfy zniknieniem całe czarowne przezrocze Zmieniło się. Te wstęgi, te kraty urocze Złote, srebrne, niestety! więc to była słoma? 190 Hrabia z załamanemi poglądał rękoma Na snopek uwiązanej trawami mietlicy,[12] Którą brał za pęk strusich piór w ręku dziewicy. Nie zapomniał naczynia: złocista konewka, Ów rożek Amaltei, była to marchewka! 195 Widział ją w ustach dziecka pożeraną chciwie: Więc było po uroku! po czarach! po dziwie! Tak chłopiec, kiedy ujrzy cykoryi kwiaty,[13] Wabiące dłoń miękkiemi, lekkiemi bławaty, Chce je pieścić; zbliża się, dmuchnie, i z podmuchem 200 Cały kwiat na powietrzu rozleci się puchem, A w ręku widzi tylko badacz zbyt ciekawy Nagą łodygę szaro-zielonawej trawy. Hrabia wcisnął na oczy kapelusz i wracał Tamtędy, kędy przyszedł, ale drogę skracał, 205 Stąpając po jarzynach, kwiatach i agreście, Aż przeskoczywszy parkan, odetchnął nareszcie! Przypomniał, że dziewczynie mówił o śniadaniu; Może już wszyscy wiedzą o jego spotkaniu W ogrodzie, blisko domu? może szukać wyślą? 210 Postrzegli, że uciekał? kto wie, co pomyślą? Więc wypadało wrócić. Chyląc się u płotów, Około miedz i zielska, po tysiącach zwrotów Rad był przecież, że wyszedł wkońcu na gościniec, Który prosto prowadził na dworski dziedziniec. 215 Szedł przy płocie, a głowę odwracał od sadu, Jak złodziej od śpichlerza, aby nie dać śladu, Że go myśli nawiedzić, albo już nawiedził. Tak Hrabia był ostrożny, choć go nikt nie śledził; Patrzył w stronę przeciwną ogrodu, na prawo. 220 Był gaj zrzadka zarosły, wysłany murawą; Po jej kobiercach, nawskróś białych pniów brzozowych, Pod namiotem obwisłych gałęzi majowych Snuło się mnóstwo kształtów, których dziwne ruchy, Niby tańce, i dziwny ubiór: istne duchy 225 Błądzące po księżycu. Tamci w czarnych, ciasnych, Ci w długich, rozpuszczonych szatach, jak śnieg jasnych; Tamten pod kapeluszem jak obręcz szerokim, Ten z gołą głową; inni jak gdyby obłokiem Obwiani, idąc, na wiatr puszczają zasłony, 230 Ciągnące się za głową, jak komet ogony. Każdy w innej postawie: ten przyrósł do ziemi, Tylko oczyma kręci na dół spuszczonemi; Ów, patrząc wprost przed siebie, niby senny kroczy Jak po linie, ni w prawo, ni w lewo nie zboczy; 235 Wszyscy zaś ciągle w różne schylają się strony Aż do ziemi, jak gdyby wybijać pokłony. Jeżeli się przybliżą, albo się spotkają, Ani mówią do siebie, ani się witają, Głęboko zadumani, w sobie pogrążeni. 240 Hrabia widział w nich obraz elizejskich cieni, Które, chociaż boleściom, troskom niedostępne, Błąkają się spokojne, ciche, lecz posępne. Któżby zgadnął, że owi, tak mało ruchomi, Owi milczący ludzie są nasi znajomi, 245 Sędziowscy towarzysze? Z hucznego śniadania Wyszli na uroczysty obrzęd grzybobrania. Jako ludzie rozsądni, umieją miarkować Mowy i ruchy swoje, aby je stosować W każdej okoliczności do miejsca i czasu. 250 Dlatego, nim ruszyli za Sędzią do lasu, Wzięli postawy, tudzież ubiory odmienne, Służące do przechadzki opończe płócienne, Któremi osłaniają po wierzchu kontusze, A na głowy słomiane wdziali kapelusze, 255 Stąd biali wyglądają, jak czyscowe dusze. Młodzież także przebrana, oprócz Telimeny I kilku po francusku chodzących. Tej sceny[14] Hrabia nie pojął, nie znał wiejskiego zwyczaju: Więc zdziwiony niezmiernie biegł pędem do gaju. 260 Grzybów było w bród. Chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, 265 Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.[15] Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy, I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. 270 Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku[16] Dla szkodliwości albo niedobrego smaku; Lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk jako szeregi 275 Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłemi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnem winem napełnione; Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe; Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe; 280 Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka; zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, 285 Od ludzi nie ochrzczone, — a jest ich bezliku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy, A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb złamie, albo nogą kopnie; Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie. 290 Telimena ni wilczych ni ludzkich nie zbiera. Roztargniona, znudzona, dokoła spoziera, Z głową wgórę zadartą. Więc pan Rejent w gniewie Mówił o niej, że grzybów szukała na drzewie; Asesor ją złośliwiej równał do samicy, 295 Która miejsca na gniazdo szuka w okolicy. Jakoż zdała się szukać samotności, ciszy. Oddalała się zwolna od swych towarzyszy, I szła lasem na wzgórek pochyło wyniosły, Ocieniony, bo drzewa gęściej na nim rosły. 300 W środku szarzał się kamień; strumień z pod kamienia Szumiał, tryskał i zaraz, jakby szukał cienia, Chował się między gęste i wysokie zioła, Które wodą pojone bujały dokoła; Tam ów bystry swawolnik, spowijany w trawy 305 I liściem podesłany, bez ruchu, bez wrzawy, Niewidzialny i ledwie dosłyszany szepce, Jako dziecię krzykliwe, złożone w kolebce, Gdy matka nad niem zwiąże firanki majowe I liścia makowego nasypie pod głowę. 310 Miejsce piękne i ciche, tu się często schrania Telimena, zowiąc je Świątynią Dumania. Stanąwszy nad strumieniem, rzuciła na trawnik Z ramion swój szal powiewny, czerwony jak krwawnik, I podobna pływaczce, która do kąpieli 315 Zimnej schyla się, nim się zanurzyć ośmieli, Klęknęła i powoli chyliła się bokiem: Wreszcie, jakby porwana koralu potokiem, Upadła nań i cała wzdłuż się rozpostarła. Łokcie na trawie, skronie na dłoniach oparła, 320 Z głową na dół skłonioną; na dole u głowy Błysnął francuskiej książki papier welinowy;[17] Nad alabastrowemi stronicami księgi Wiły się czarne pukle i różowe wstęgi. W szmaragdzie[18] bujnych traw, na krwawnikowym szalu 325 W sukni długiej, jak gdyby w powłoce koralu, Od której odbijał się włos z jednego końca, Z drugiego czarny trzewik; po bokach błyszcząca Śnieżną pończoszką, chustką, białością rąk, lica, Wydawała się zdala jak pstra gąsienica, 330 Gdy wpełznie na zielony liść klonu. Niestety! Wszystkie tego obrazu wdzięki i zalety Darmo czekały znawców, nikt nie zważał na nie, Tak mocno zajmowało wszystkich grzybobranie. Tadeusz przecież zważał i wbok strzelał okiem, 335 I nie śmiejąc iść prosto, przesuwał się bokiem. Jak strzelec, gdy w ruchomej, gałęzistej szopie, Usiadłszy na dwóch kołach, podjeżdża na dropie,[19] Albo na siewki[20] idąc, przy koniu się kryje, Strzelbę złoży na siodle, lub pod końską szyję, 340 Niby to bronę włóczy, niby jedzie miedzą, A coraz się przybliża, kędy ptaki siedzą: Tak skradał się Tadeusz. Sędzia czaty zmieszał, I przeciąwszy mu drogę, do źródła pośpieszał. Z wiatrem igrały białe poły szarafana,[21] 345 I wielka chustka, w pasie końcem uwiązana; Słomiany, podwiązany kapelusz od ruchu[22] Nagłego chwiał się z wiatrem, jako liść łopuchu, Spadając to na barki, to znowu na oczy; W ręku ogromna laska, — tak pan Sędzia kroczy. 350 Schyliwszy się i ręce obmywszy w strumieniu, Usiadł przed Telimeną na wielkim kamieniu, I wsparłszy się oburącz na gałkę słoniową Trzciny ogromnej, z taką ozwał się przemową: „Widzi Aśćka, od czasu jak tu u nas gości 355 Tadeuszek, niemało mam niespokojności. Jestem bezdzietny, stary; ten dobry chłopczyna, Wszak to moja na świecie pociecha jedyna, Przyszły dziedzic fortunki[23] mojej. Z łaski nieba Zostawię mu kęs niezły szlacheckiego chleba; 360 Już mu też czas obmyśleć los, postanowienie,[24] Ale zważaj-no, Aśćka, moje utrapienie! Wiesz, że pan Jacek, brat mój, Tadeusza ociec, Dziwny człowiek, zamiarów jego trudno dociec, Nie chce wracać do kraju, Bóg wie, gdzie się kryje, 365 Nawet nie chce synowi oznajmić, że żyje, A ciągle nim zarządza. Naprzód w legijony Chciał go posyłać, byłem okropnie zmartwiony. Potem zgodził się przecie, by w domu pozostał I żeby się ożenił. Jużbyć żony dostał; 370 Partyję[25] upatrzyłem. Nikt z obywateli Nie wyrówna z imienia, ani z parenteli[26] Podkomorzemu; jego starsza córka Anna Jest na wydaniu, piękna i posażna panna. Chciałem zagaić...“[27] Na to Telimena zbladła, 375 Złożyła książkę, wstała nieco i usiadła. „Jak mamę kocham — rzekła — czy to, Panie bracie, Jest w tem sens jaki? czy wy Boga w sercu macie? To myślisz Tadeusza zostać dobrodziejem, Jeśli młodego chłopca zrobisz grykosiejem![28] 380 Świat mu zawiążesz![29] wierz mi, kląć was kiedyś będzie. Zakopać taki talent w lasach i na grzędzie! Wierz mi, ile poznałam, pojętne to dziecie, Warto, żeby na wielkim przetarło się świecie. Dobrze brat zrobi, gdy go do stolicy wyśle. 385 Naprzykład do Warszawy? Lub wie brat, co myślę?... Żeby do Peterburka? Ja pewnie tej zimy Pojadę tam dla sprawy: razem ułożymy, Co zrobić z Tadeuszem. Znam tam wiele osób, Mam wpływy: to najlepszy kreacyi sposób.[30] 390 Za mą pomocą znajdzie wstęp w najpierwsze domy, A kiedy będzie ważnym osobom znajomy,[31] Dostanie urząd, order; wtenczas niech porzuci Służbę, jeżeli zechce, niech do domu wróci, Mając już i znaczenie i znajomość świata. 395 I cóż brat myśli o tem?“ — „Jużci, w młode lata, — Rzekł Sędzia — nieźle chłopcu trochę się przewietrzyć, Obejrzeć się na świecie, między ludźmi przetrzéć; Ja za młodu niemało świata objechałem: Byłem w Piotrkowie, w Dubnie, to za trybunałem[32] 400 Jadąc jako palestrant, to własne swe sprawy Forytując,[33] jeździłem nawet do Warszawy. Człek niemało skorzystał! Chciałbym i synowca Wysłać pomiędzy ludzie, prosto jak wędrowca, Jak czeladnika, który terminuje lata, 405 Ażeby nabrał trochę znajomości świata. Nie dla rang, ni orderów! Proszę uniżenie, Ranga moskiewska, order, cóż to za znaczenie? Któryż to z dawnych panów, ba nawet dzisiejszych, Między szlachtą w powiecie nieco zamożniejszych, 410 Dba o podobne fraszki? Przecież są w estymie[34] U ludzi! bo szanujem w nich ród, dobre imię, Albo urząd, lecz ziemski, przyznany wyborem Obywatelskim, nie zaś czyimś tam faworem“.[35] Telimena przerwała: „Jeśli brat tak myśli, 415 Tem lepiej, więc go jako wojażera wyślij“.[36] „Widzi siostra — rzekł Sędzia — skrobiąc smutnie głowę, Chciałbym bardzo: cóż, kiedy mam trudności nowe! Pan Jacek nie wypuszcza z opieki swej syna, I przysłał mi tu właśnie na kark bernardyna 420 Robaka, który przybył z tamtej strony Wisły; Przyjaciel brata, wszystkie wie jego zamysły; A więc o Tadeusza już wyrzekli losie, I chcą, by się ożenił, aby pojął Zosię, Wychowankę Wać Pani. Oboje dostaną, 425 Oprócz fortunki mojej, z łaski Jacka wiano W kapitałach; wiesz Aśćka, że ma kapitały, I z łaski jego mam też fundusz prawie cały, Ma więc prawo rozrządzać — Aśćka pomyśl o tem, Żeby się to zrobiło najmniejszym kłopotem. 430 Trzeba ich z sobą poznać. Prawda, bardzo młodzi, Szczególnie Zosia mała, lecz to nic nie szkodzi. Czasby już Zośkę wreszcie wydobyć z zamknięcia, Bo wszak-ci to już pono wyrasta z dziecięcia“. Telimena, zdziwiona i prawie wylękła, 435 Podnosiła się coraz, na szalu uklękła; Zrazu słuchała pilnie, potem dłoni ruchem Przeczyła, ręką żwawo wstrząsając nad uchem, Odpędzając jak owad nieprzyjemne słowa Napowrót w usta mówcy. „A! a! to rzecz nowa! 440 Czy to Tadeuszowi szkodzi, czy nie szkodzi, — Rzekła z gniewem, — sądź o tem sam Wać Pan Dobrodziéj. Mnie nic do Tadeusza, sami o nim radźcie, Zróbcie go ekonomem, lub w karczmie posadźcie, Niech szynkuje, lub z lasu niech zwierzynę znosi; 445 Z nim sobie, co zechcecie, zróbcie. Lecz do Zosi? Co Wać Państwu do Zosi? Ja jej ręką rządzę, Ja sama! Że pan Jacek dawał był pieniądze Na wychowanie Zosi, i że jej wyznaczył Małą pensyjkę roczną, więcej przyrzec raczył, 450 Toć jej jeszcze nie kupił. Zresztą Państwo wiecie, I dotąd jeszcze o tem wiadomo na świecie, Że hojność Państwa dla nas nie jest bez powodu. Winni coś Soplicowie dla Horeszków rodu“. (Tej części mowy Sędzia słuchał z niepojętem 455 Pomieszaniem, żałością i widocznym wstrętem; Jakby lękał się reszty mowy, głowę skłonił, I ręką potakując, mocno się zapłonił). Telimena kończyła: „Byłam jej piastunką, Jestem krewną, jedyną Zosi opiekunką. 460 Nikt oprócz mnie nie będzie myślił o jej szczęściu“. „A jeśli ona szczęście znajdzie w tem zamęściu? — Rzekł Sędzia, wzrok podnosząc — jeśli Tadeuszka Podoba?“[37] — „Czy podoba? to na wierzbie gruszka! Podoba, nie podoba, a to mi rzecz ważna! 465 Zosia nie będzie, prawda, partyja posażna; Ale też nie jest z lada wsi, lada szlachcianka, Idzie z jaśnie wielmożnych, jest wojewodzianka, Rodzi się z Horeszkówny — małżonka dostanie! Staraliśmy się tyle o jej wychowanie! 470 Chybaby tu zdziczała. — “ Sędzia pilnie słuchał, Patrząc w oczy, zdało się, że się udobruchał, Bo rzekł dosyć wesoło: „No, to i cóż robić! Bóg widzi, szczerze chciałem interesu dobić; Tylko bez gniewu. Jeśli Aśćka się nie zgodzi, 475 Aśćka ma prawo; smutno — gniewać się nie godzi. Radziłem, bo brat kazał; nikt tu nie przymusza, Gdy Aśćka rekuzuje[38] pana Tadeusza, Odpisuję Jackowi, że nie z mojej winy Nie dojdą Tadeusza z Zosią zaręczyny. 480 Teraz sam będę radzić. Pono z Podkomorzym Zagaimy swatostwo i resztę ułożym“. Przez ten czas Telimena ostygła z zapału: „Ja nic nie rekuzuję, braciszku, pomału! Sam mówiłeś, że jeszcze za wcześnie, zbyt młodzi — 485 Rozpatrzmy się, czekajmy, nic to nie zaszkodzi. Poznajmy z sobą państwa młodych, będziem zważać; Nie można szczęścia drugich tak na traf narażać. Ostrzegam tylko wcześnie: niech brat Tadeusza Nie namawia, kochać się w Zosi nie przymusza, 490 Bo serce nie jest sługa, nie zna, co to pany, I nie da się przemocą okuwać w kajdany“. Zaczem Sędzia, powstawszy, odszedł zamyślony. Pan Tadeusz z przeciwnej przybliżył się strony, Udając, że szukanie grzybów tam go zwabia. 495 W tymże kierunku zwolna posuwa się Hrabia. Hrabia podczas Sędziego sporów z Telimeną, Stał za drzewami, mocno zdziwiony tą sceną. Dobył z kieszeni papier i ołówek, sprzęty, Które zawsze miał z sobą, — i na pień wygięty, 500 Rozpiąwszy kartkę, widać, że obraz malował, Mówiąc sam z sobą: „Jakbyś umyślnie grupował,[39] Ten na głazie, ta w trawie, grupa malownicza! Głowy charakterowe! z kontrastem oblicza!“[40] Podchodził, wstrzymywał się, lornetkę przecierał, 505 Oczy chustką obwiewał i coraz spozierał:[41] „Miałożby to cudowne, śliczne widowisko Zginąć, albo zmienić się, gdy podejdę blisko! Ten aksamit traw będzież to mak i botwinie?[42] W nimfie tej czyż obaczę jaką ochmistrzynię?“ 510 Choć Hrabia Telimenę już dawniej widywał W domu Sędziego, w którym dosyć często bywał, Lecz mało ją uważał;[43] zadziwił się zrazu, Rozeznając w niej model[44] swojego obrazu. Miejsca piękność, postawy wdzięk i gust ubrania 515 Zmieniły ją, zaledwo była do poznania. W oczach świeciły jeszcze niezagasłe gniewy; Twarz, ożywiona wiatru świeżemi powiewy, Sporem z Sędzią i nagłem przybyciem młodzieńców, Nabrała mocnych, żywszych niż zwykle rumieńców. 520 „Pani — rzekł Hrabia — racz mej śmiałości darować Przychodzę i przepraszać, i razem dziękować. Przepraszać, że jej kroków śledziłem ukradkiem, I dziękować, że byłem jej dumania świadkiem. Tyle ją obraziłem; winienem jej tyle! 525 Przerwałem chwilę dumań; winienem ci chwile Natchnienia, chwile błogie! potępiaj człowieka, Ale sztukmistrz twojego przebaczenia czeka! Na wielem się odważył, na więcej odważę: Sądź!“ — Tu ukląkł i podał swoje peizaże.[45] 530 Telimena sądziła malowania próby Tonem grzecznej, lecz sztukę znającej osoby: Skąpa w pochwały, lecz nie szczędziła zachętu:[46] „Brawo — rzekła — winszuję, niemało talentu, Tylko Pan nie zaniedbuj; szczególniej potrzeba 535 Szukać pięknej natury! O! szczęśliwe nieba Krajów włoskich! różowe cezarów ogrody![47] Wy klasyczne Tyburu spadające wody I straszne Pauzylipu skaliste wydroże![48] To, Hrabio, kraj malarzów! U nas, żal się Boże! 540 Dziecko muz[49] w Soplicowie oddane na mamki Umrze pewnie. Mój Hrabio, oprawię to w ramki, Albo w album umieszczę, do rysunków zbiorku, Które zewsząd skupiałam:[50] mam ich dosyć w biorku“. Zaczęli więc rozmowę o niebios błękitach, 545 Morskich szumach i wiatrach wonnych i skał szczytach, Mieszając tu i ówdzie podróżnych zwyczajem Śmiech i urąganie się nad ojczystym krajem. A przecież wokoło nich ciągnęły się lasy Litewskie, tak poważne i tak pełne krasy! — 550 Czeremchy, oplatane dzikich chmielów wieńcem, Jarzębiny ze świeżym pasterskim rumieńcem, Leszczyna, jak menada[51] z zielonemi berły, Ubranemi, jak w grona, w orzechowe perły; A niżej dziatwa leśna: głóg w objęciu kalin, 555 Ożyna, czarne usta tuląca do malin. Drzewa i krzewy liśćmi wzięły się za ręce, Jak do tańca stojące panny i młodzieńce Wkoło pary małżonków. Stoi pośród grona Para, nad całą leśną gromadą wzniesiona 560 Wysmukłością kibici i barwy powabem: Brzoza biała, kochanka, z małżonkiem swym grabem. A dalej, jakby starce na dzieci i wnuki Patrzą, siedząc w milczeniu: tu sędziwe buki, Tam matrony topole, i mchami brodaty 565 Dąb, włożywszy pięć wieków na swój kark garbaty, Wspiera się, jak na grobów połamanych słupach, Na dębów, przodków swoich, skamieniałych trupach. Pan Tadeusz kręcił się, nudząc niepomału Długą rozmową, w której nie mógł brać udziału; 570 Aż, gdy zaczęto sławić cudzoziemskie gaje I wyliczać zkolei wszystkich drzew rodzaje: Pomarańcze, cyprysy, oliwki, migdały, Kaktusy, aloesy, mahonie, sandały, Cytryny, bluszcz, orzechy włoskie, nawet figi, 575 Wysławiając ich kształty, kwiaty i łodygi, — Tadeusz nie przestawał dąsać się i zżymać, Nakoniec nie mógł dłużej od gniewu wytrzymać. Był on prostak, lecz umiał czuć wdzięk przyrodzenia, I patrząc w las ojczysty, rzekł pełen natchnienia: 580 „Widziałem w botanicznym wileńskim ogrodzie Owe sławione drzewa, rosnące na wschodzie I na południu, w owej pięknej włoskiej ziemi; Któreż równać się może z drzewami naszemi? Czy aloes, z długiemi jak konduktor[52] pałki? 585 Czy cytryna, karlica z złocistemi gałki, Z liściem lakierowanym, krótka i pękata, Jako kobieta mała, brzydka, lecz bogata? Czy zachwalony cyprys, długi, cienki, chudy, Co zdaje się być drzewem nie smutku, lecz nudy? 590 Mówią, że bardzo smutnie wygląda na grobie; Jest to, jak lokaj Niemiec we dworskiej żałobie, Nie śmiejący rąk podnieść, ani głowy skrzywić, Aby się etykiecie[53] niczem nie sprzeciwić. „Czyż nie piękniejsza nasza poczciwa brzezina, 595 Która, jako wieśniaczka, kiedy płacze syna, Lub wdowa męża, ręce załamie, roztoczy Po ramionach do ziemi strumienie warkoczy? Niema z żalu, postawą jak wymownie szlocha! Czemuż Pan Hrabia, jeśli w malarstwie się kocha, 600 Nie maluje drzew naszych, pośród których siedzi? Prawdziwie, będą z Pana żartować sąsiedzi, Że, mieszkając na żyznej, litewskiej równinie, Malujesz tylko jakieś skały i pustynie“. „Przyjacielu — rzekł Hrabia — piękne przyrodzenie 605 Jest formą, tłem, materją,[54] a duszą natchnienie, Które na wyobraźni unosi się skrzydłach, Poleruje[55] się gustem, wspiera na prawidłach. Niedość jest przyrodzenia, niedosyć zapału, Sztukmistrz musi ulecieć w sfery ideału![56] 610 Nie wszystko, co jest piękne, wymalować da się! Dowiesz się o tem wszystkiem z książek w swoim czasie. Co się tycze malarstwa: do obrazu trzeba Punktów widzenia, grupy, ansamblu[57] i nieba, Nieba włoskiego! Stąd też w kunszcie peizażów 615 Włochy były, są, będą ojczyzną malarzów! Stąd też oprócz Brejgela, lecz nie Van der Helle, Ale peizażysty, (bo są dwaj Brejgele),[58] I oprócz Ruisdala,[59] na całej północy Gdzież był peizażysta który pierwszej mocy? 620 Niebios, niebios potrzeba“. — „Nasz malarz Orłowski[60] — Przerwała Telimena — miał gust soplicowski. (Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba, Że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba). Orłowski, który życie strawił w Peterburku, 625 Sławny malarz (mam jego kilka szkiców w biurku), Mieszkał tuż przy cesarzu, na dworze, jak w raju, A nie uwierzy Hrabia, jak tęsknił po kraju! Lubił ciągle wspominać swej młodości czasy, Wystawiał wszystko w Polszcze: ziemię, niebo, lasy...“ 630 „I miał rozum! — zawołał Tadeusz z zapałem — To Państwa niebo włoskie, jak o niem słyszałem, Błękitne, czyste, wszak to jak zamarzła woda; Czyż nie piękniejsze stokroć wiatr i niepogoda? U nas dość głowę podnieść, ileż to widoków! 635 Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków! Bo każda chmura inna: naprzykład jesienna Pełznie jak żółw’ leniwa, ulewą brzemienna, I z nieba aż do ziemi spuszcza długie smugi, Jak rozwite warkocze, to są deszczu strugi; 640 Chmura z gradem, jak balon, szybko z wiatrem leci, Krągła, ciemnobłękitna, w środku żółto świeci, Szum wielki słychać wkoło; nawet te codzienne, Patrzcie Państwo, te białe chmurki, jak odmienne! Zrazu jak stada dzikich gęsi lub łabędzi, 645 A ztyłu wiatr jak sokół do kupy je pędzi; Ściskają się, grubieją, rosną — nowe dziwy! Dostają krzywych karków, rozpuszczają grzywy, Wysuwają nóg rzędy i po niebios sklepie Przelatują, jak tabun[61] rumaków po stepie; 650 Wszystkie białe jak srebro, zmieszały się — nagle Z ich karków rosną maszty, z grzyw szerokie żagle, Tabun zmienia się w okręt i wspaniale płynie Cicho, zwolna, po niebios błękitnej równinie!“ Hrabia i Telimena poglądali wgórę; 655 Tadeusz jedną ręką pokazał im chmurę; A drugą ścisnął zlekka rączkę Telimeny. Kilka już upłynęło minut cichej sceny; Hrabia rozłożył papier na swym kapeluszu, I wydobył ołówek. Wtem przykry dla uszu 660 Odezwał się dzwon dworski, i zaraz śród lasu Cichego pełno było krzyku i hałasu. Hrabia, kiwnąwszy głową, rzekł poważnym tonem: „Tak to na świecie wszystko los zwykł kończyć dzwonem! Rachunki myśli wielkiej, plany wyobraźni, 665 Zabawki niewinności, uciechy przyjaźni, Wylania się serc czułych, — gdy spiż[62] zdala ryknie, Wszystko miesza się, zrywa, mąci się i niknie!“ Tu, obróciwszy czuły wzrok ku Telimenie: „Cóż zostaje?...“ a ona mu rzekła: „Wspomnienie!...“ 670 I chcąc Hrabiego nieco ułagodzić smutek, Podała mu urwany kwiatek niezabudek.[63] Hrabia go ucałował i na pierś przyszpilał;[64] Tadeusz z drugiej strony krzak ziela rozchylał, Widząc, że się ku niemu tem zielem przewija 675 Coś białego; była to rączka jak lilija. Pochwycił ją, całował, i usty pocichu Utonął w niej, jak pszczoła w lilii kielichu. Uczuł na ustach zimno; znalazł klucz i biały Papier w trąbkę zwiniony, był to listek mały. 680 Porwał, schował w kieszenie; nie wie, co klucz znaczy, Lecz mu to owa biała kartka wytłumaczy. Dzwon wciąż dzwonił, i echem z głębi cichych lasów Odezwało się tysiąc krzyków i hałasów. Odgłos to był szukania i nawoływania, 685 Hasło zakończonego na dziś grzybobrania; Odgłos nie smutny wcale ani pogrzebowy, Jak się Hrabiemu zdało, owszem obiadowy. Dzwon ten, w każde południe krzyczący z poddasza, Gości i czeladź domu na obiad zaprasza: 690 Tak było w dawnych licznych dworach we zwyczaju I zostało się w domu Sędziego. Więc z gaju Wychodziła gromada, niosąca krobeczki,[65] Koszyki, uwiązane końcami chusteczki, Pełne grzybów; a panny w jednym ręku niosły, 695 Jako wachlarz zwiniony, borowik rozrosły, W drugim związane razem, jakby polne kwiatki, Opieńki i rozlicznej barwy surojadki. Wojski miał muchomora. Z próżnemi przychodzi Rękami Telimena, z nią panicze młodzi. 700 Goście weszli w porządku i stanęli kołem.[66] Podkomorzy najwyższe brał miejsce za stołem; Z wieku mu i z urzędu ten zaszczyt należy, Idąc, kłaniał się starcom, damom i młodzieży; Obok stał kwestarz; Sędzia tuż przy bernardynie. 705 Bernardyn zmówił krótki pacierz po łacinie; Podano w kolej wódkę; zaczem wszyscy siedli, I chołodziec litewski milczkiem żwawo jedli. Obiadowano ciszej, niż się zwykle zdarza; Nikt nie gadał pomimo wezwań gospodarza. 710 Strony, biorące udział w wielkiej o psów zwadzie, Myśliły o jutrzejszej walce i zakładzie; Myśl wielka zwykle usta do milczenia zmusza. Telimena, mówiąca wciąż do Tadeusza, Musiała ku Hrabiemu nieraz się odwrócić; 715 Nawet na Asesora nieraz okiem rzucić; Tak ptasznik patrzy w sidło, kędy szczygły zwabia, I razem w pastkę[67] wróblą. Tadeusz i Hrabia Obadwa radzi z siebie, obadwa szczęśliwi, Oba pełni nadziei, więc niegadatliwi. 720 Hrabia na kwiatek dumne opuszczał wejrzenie, A Tadeusz ukradkiem spozierał w kieszenie, Czy ów kluczyk nie uciekł? Ręką nawet chwytał I kręcił kartkę, której dotąd nie przeczytał. Sędzia Podkomorzemu węgrzyna, szampana 725 Dolewał, służył pilnie, ściskał za kolana, Ale do rozmawiania z nim nie miał ochoty, I widać, że czuł jakieś tajemne kłopoty. Przemijały w milczeniu talerze i dania; Przerwał nareszcie nudny tok obiadowania 730 Gość niespodziany, szybko wpadając — gajowy. Nie zważał nawet, że czas właśnie obiadowy, Podbiegł do pana; widać z postawy i z miny, Że ważnej i niezwykłej jest posłem nowiny. Ku niemu oczy całe zwróciło zebranie. 735 On, odetchnąwszy nieco, rzekł: „Niedźwiedź, Mospanie!“ Resztę wszyscy odgadli: że zwierz z matecznika[68] Wyszedł, że w zaniemeńską puszczę się przemyka, Że go trzeba wnet ścigać, wszyscy wraz uznali, Choć ani się radzili, ani namyślali. 740 Spólną myśl widać było z uciętych wyrazów, Z gestów żywych, z wydanych rozlicznych rozkazów, Które, wychodząc tłumnie razem z ust tak wielu, Dążyły przecież wszystkie do jednego celu. „Na wieś! — zawołał Sędzia — hej! konno, setnika,[69] 745 Jutro na brzask[70] obława, lecz na ochotnika; Kto wystąpi z oszczepem, temu z robocizny Wytrącić dwa szarwarki[71] i pięć dni pańszczyzny“. „Wskok — krzyknął Podkomorzy — okulbaczyć[72] siwą, Dobiec wcwał do mojego dworu; wziąć co żywo 750 Dwie pjawki, które w całej okolicy słyną: Pies zowie się Sprawnikiem, a suka Strapczyną;[73] Zakneblować im pyski, zawiązać je w miechu, I przystawić je tutaj konno dla pośpiechu“. „Wańka! — krzyknął na chłopca Asesor po rusku — 755 Tasak[74] mój Sanguszkowski pociągnąć na brusku, Wiesz, tasak, co od księcia miałem w podarunku; Pas opatrzyć, czy kula jest w każdym ładunku“. „Strzelby — krzyknęli wszyscy — mieć na pogotowiu!“ Asesor wołał ciągle: „Ołowiu, ołowiu! 760 Formę do kul mam w torbie“. — „Do księdza plebana Dać znać — dodał pan Sędzia — żeby jutro z rana Mszę miał w kaplicy leśnej: króciuchna oferta Za myśliwych, msza zwykła świętego Huberta“.[75] Po wydanych rozkazach nastało milczenie. 765 Każdy dumał i rzucał dokoła wejrzenie, Jak gdyby kogoś szukał; zwolna wszystkich oczy Sędziwa twarz Wojskiego ciągnie i jednoczy: Znak to był, że szukają na przyszłą wyprawę Wodza, i że Wojskiemu oddają buławę. 770 Wojski powstał, zrozumiał towarzyszów wolę, I, uderzywszy ręką poważnie po stole, Pociągnął złocistego z zanadrza łańcuszka, Na którym wisiał gruby zegarek jak gruszka. „Jutro — rzekł — pół do piątej, przy leśnej kaplicy 775 Stawią się bracia strzelcy, wiara obławnicy“.[76] Rzekł i ruszył od stołu, za nim szedł gajowy; Oni obmyślić mają i urządzić łowy. Tak wodze gdy na jutro bitwę zapowiedzą, Żołnierze po obozie broń czyszczą i jedzą, 780 Lub na płaszczach i siodłach śpią próżni[77] kłopotu; A wodze śród cichego dumają namiotu. Przerwał się obiad, dzień zszedł na kowaniu koni, Karmieniu psów, zbieraniu i czyszczeniu broni, U wieczerzy zaledwo kto przysiadł do stoła. 785 Nawet strona Kusego z partyją Sokoła Przestała dawnym wielkim zatrudniać się sporem: Pobrawszy się pod ręce, Rejent z Asesorem Wyszukują ołowiu. Reszta spracowana Szła spać wcześnie, ażeby przebudzić się z rana.

"Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem

Zadanie Fela002Wypisz Epitety z wiersza Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku Dla szkodliwości albo niedobrego smaku; lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka - zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nie ochrzczone; a jest ich bez liku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy, A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb złamie albo nogą kopnie; Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie. Szaan (W) pieśniach litewskich, wysmukłym borowikiem, wzrostem skromniejszy, jesiennej pory, niedobrego smaku, zielonym obrusie, krągłymi brzegi, Surojadki srebrzyste (żółte i czerwone), różnym winem, dno wypukłe, kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe (białe, szerokie i płaskie), filiżanki saskie, kulista purchawka, czarniawym pyłkiem, (w) zajęczym (lub wilczym) języku. o 18:39
1podaj po dwa tytuty utworu nalezacego do wymienionych gatunków fabularnych (narracyjnych)mit:legenda:baśń:opowiadanie:2nazwij dwa poetyckie srodki jezykowe zastosowane przez Adama mickiewicza we fragmecie pana tadeuszasurojadki srebrzyste,żółte i czerwone,niby czareczki różnym winem napełnione;kozak,jak przewrócone kubka dno wypukle,lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji * - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów. Test kompetencji jezykowej dla klasy V zatytułowany"Grzybobranie"sprawdza wiedzę i umiejetności przewidziane podstawą być wykorzystany przez nauczycieli języka polskiego, którzy przygotowują swoich uczniów do sprawdzianu na zakończenie szkoły podstawowej. TEST KOMPETENCJI JĘZYKOWEJ – KLASA V GRZYBOBRANIE Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo ich czerw nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za smukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku Dla szkodliwości albo niedobrego smaku; Lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste; żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Kozak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka – zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nie ochrzczone, a jest ich bez liku. Adam Mickiewicz ”Pan Tadeusz”: fragm.. Księgi III Tekst ten jest napisany: prozą wierszem nie można tego określić żadna odpowiedź nie jest poprawna Jakich grzybów poszukiwały dziewczęta? rydzów borowików kozaków surojadek Dlaczego wszyscy grzybiarze chcieli znaleźć rydza? sławiono go w pieśniach litewskich czerw go nigdy nie zjadał nazywano go grzybów pułkownikiem był najsmaczniejszy Jakie kolory pojawiają się w tekście? zielony, biały, żółty czerwony, czarny, szary biały, żółty, szary srebrzysty, czerwony, różowy Określenie zielony obrus łąko to: wyraz dźwiękonaśladowczy porównanie personifikacja metafora Po ile sylab mają cztery pierwsze wersy tekstu? 10 11 12 13 Wypisz z tekstu 4 epitety wraz z wyrazami, które określają. Podkreśl epitety. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Z jakich części mowy są zbudowane związki, które zapisałeś w zadaniu nr 7? Odpowiedz pełnym zdaniem. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zmęczony grzybiarz odpoczywał w cieniu zielonego, rozłożystego i pachnącego żywicą drzewa. Powyższe wypowiedzenie to: zdanie pojedyncze zdanie złożone podrzędnie zdanie złożone współrzędnie równoważnik zdania Jakie znaki interpunkcyjne znajdują się w tym tekście? średnik, kropka, przecinek, cudzysłów przecinek, kropka, wielokropek, średnik dwukropek, średnik, przecinek, myślnik kropka, dwukropek, przecinek, wykrzyknik Informacje na temat Adama Mickiewicza znajdziesz w: „Słowniku języka polskiego” „Encyklopedii Powszechnej PWN” „Słowniku pisarzy polskich” „Słowniku frazeologicznym” Utwórz rodzinę wyrazów. Podaj co najmniej dwa wyrazy. grzyb - . . . . . . . . . . . . . . . . . . . smak - . . . . . . . . . . . . . . . . . . . W którym szeregu znajdują się wyrazy uporządkowane alfabetycznie? surojadki, lisice, lejki, muchomory, purchawki lejki, lisice, rydze, surojadki, kozaki bielaki, borowiki, lisice, kozaki, muchomory borowiki, pieprzniczki, purchawki, rydze, surojadki Ostatnio jak grzyby po deszczu powstają wypożyczalnie płyt DVD. Podkreślone wyrażenie w powyższym zdaniu oznacza tyle samo co: niespodziewanie szybko i licznie nielegalnie rzadko Wybierz z tekstu cztery wyrazy z trudnością ortograficzną i wyjaśnij ich pisownię. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Napisz opowiadanie pt. „To było niezwykłe grzybobranie”. Zamieść w nim opis wybranej rośliny, na którą można natknąć się w lesie. KLUCZ ODPOWIEDZI DO TESTU GRZYBOBRANIE Numer zadania Odpowiedzi i kryterium punktowania Suma punktów 1. B Wskazanie na podstawie tekstu poprawnej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 2. B Wskazanie na podstawie tekstu poprawnej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 3. D Wskazanie na podstawie tekstu poprawnej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 4. A Wskazanie na podstawie tekstu poprawnej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 5. D Wskazanie na podstawie testu poprawnej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 6. D Udzielenie prawidłowej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 7. Na przykład: niedobrego smaku, zielonym obrusie, krągłymi brzegi, surojadki srebrzyste Poprawne wypisanie z tekstu epitetów wraz z wyrazami, które określają i podkreślenie epitetów- 2 pkt 2 pkt 8. Związki zapisane w zadaniu nr 7 zbudowane są z rzeczownika i przymiotnika. Prawidłowa odpowiedź udzielona w formie pełnego zdania- 1 pkt 1 pkt 9. A Udzielenie prawidłowej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 10. C Udzielenie prawidłowej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 11. C Udzielenie prawidłowej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 12. Na przykład: grzybiarz, grzybobranie smaczny, smakować Prawidłowo wymienione co najmniej dwa wyrazy należące do rodziny wyrazów grzyb – 1 pkt Prawidłowo wymienione co najmniej dwa wyrazy należące do rodziny wyrazów smak- 1 pkt 2 pkt 13. D Udzielenie prawidłowej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 14. B Udzielenie prawidłowej odpowiedzi- 1 pkt 1 pkt 15. Na przykład: grzyby-„rz” po spółgłosce „g”, pospólstwo-pospolity, litewski-przymiotnik utworzony od nazwy państwa, gajów- „ó” w zakończeniach dopełniacza liczby mnogiej rzeczowników rodzaju męskiego Prawidłowo zapisane cztery wyrazy z trudnością ortograficzną wybrane z tekstu wraz z uzasadnieniem ich pisowni- 2 pkt 2 pkt 16. Uczeń może posłużyć się w swoim opowiadaniu tekstem Mickiewicza lub własnymi doświadczeniami. Zachowanie formy opowiadania- 1 pkt Realizacja tematu (uwzględnienie opisu)- 1 pkt Kompozycja wypowiedzi- 1 pkt Spójność i logiczność wypowiedzi- 1 pkt Poprawność językowa (dopuszczalny 1 błąd)- 1 pkt Poprawność ortograficzna i interpunkcyjna (dopuszczalny 1 błąd ort. i 1 błąd interpunkcyjny)-1 pkt 6 pkt KARTOTEKA TESTU GRZYBOBRANIE Numer zadania Badana czynność ucznia Uczeń potrafi: Standard Typ zadania 1. - odróżnić test pisany prozą od tekstu pisanego wierszem - określa funkcje elementów charakterystycznych dla danego tekstu WW 2. - odszukać dane w tekście i prawidłowo odpowiedzieć na pytanie - odczytuje dane z tekstu i odpowiada na pytania z nim związane WW 3. - odszukać dane w tekście i prawidłowo odpowiedzieć na pytanie - odczytuje dane z tekstu i odpowiada na pytania z nim związane WW 4. - odszukać dane w tekście i prawidłowo odpowiedzieć na pytanie - odczytuje dane z tekstu i odpowiada na pytania z nim związane WW 5. - nazwać podany środek stylistyczny - określa funkcje elementów charakterystycznych dla danego tekstu WW 6. - policzyć sylaby w wersie - odczytuje dane z tekstu I odpowiada na pytanie WW 7. - wskazać w tekście epitety i wyrazy, które są przez nie określane - określa funkcje elementów charakterystycznych dla danego tekstu - odczytuje dane z tekstu i odpowiada na pytanie KO 8. - nazwać części mowy - udzielić odpowiedzi na postawione pytanie w formie pełnego zdania - posługuje się poznanymi terminami KO 9. - odróżnić typy wypowiedzeń - posługuje się poznanymi terminami WW 10. - odszukać w tekście dane i prawidłowo odpowiedzieć na pytanie - odczytuje dane z tekstu i odpowiada na pytania z nim związane WW 11. - odnaleźć potrzebne mu informacje; wie, gdzie je odnaleźć - wskazuje źródło informacji WW 12. - utworzyć rodzinę wyrazów - posługuje się poznanymi terminami KO 13. - uporządkować wyrazy w kolejności alfabetycznej - posługuje się źródłem informacji WW 14. - wyjaśnić znaczenie związku frazeologicznego - dostrzega znaczenia dosłowne i odkrywa sensy przenośne WW 15. - wskazać wyrazy z trudnością ortograficzną i wyjaśnić ich pisownię, stosując zasady pisowni - odczytuje dane z tekstu - przestrzega norm ortograficznych RO 16. - zredagować opowiadanie - sformułować wypowiedź poprawną pod względem językowym, ortograficznym, interpunkcyjnym i kompozycyjnym - pisze na temat i zgodnie z celem - buduje tekst poprawny kompozycyjnie, przestrzega norm gramatycznych, ortograficznych i interpunkcyjnych RO WW - zadanie zamknięte wielokrotnego wyboru KO – zadanie otwarte z krótką odpowiedzią RO – zadanie otwarte z rozszerzoną odpowiedzią Opracowała: Beata Kołodziej nauczyciel języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 4 w ŁęcznejUmieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych: X Zarejestruj się lub zaloguj, aby mieć pełny dostępdo serwisu edukacyjnego. zmiany@ największy w Polsce katalog szkół- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> (w zakładce "Nauka"). Publikacje nauczycieli Logowanie i rejestracja Czy wiesz, że... Rodzaje szkół Kontakt Wiadomości Reklama Dodaj szkołę Nauka
*Surojadki* srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; *Koźlak*, jak przewrócone kubka dno wypukłe, *Lejki*, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, *Bielaki* krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona
> << Pan Tadeusz – opracowanie Najlepsze notatki i opracowanie do Pana Tadeusza na Surojadki-„srebrzyste, żółte i czerwone, / Niby czareczki różnym winem napełnione” Koźlak-„jak przewrócone kubka dno wypukłe” Lejki -„jako szampańskie kieliszki wysmukłe” Bielaki-„krągłe, białe, szerokie i płaskie, / Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie” Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz, Księga trzecia, Umizgi (fragment, "Grzybów było w bród...") Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. Inne pospólstwo grzybów, pogardzone w braku Dla szkodliwości albo niedobrego smaku; Lecz nie są bez użytku: one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka – zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nie ochrzczone; a jest ich bez liku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy, A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb złamie albo nogą kopnie; Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie.
280 S u r o j a d k i srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki rożnem winem napełnione; K o ź l a k, jak przewrocone kubka dno wypukłe, L e j k i, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, B i e l a k i krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona
<< Pan Tadeusz – streszczenie i opracowanie Zwyczaj/obyczaj to pewne zachowanie społeczności, które wynika z tradycji. Pielęgnowanie obyczajów wpływa na poczucie tożsamości, jedności, narodowej wspólnoty. Jakie zwyczaje znajdziemy w epopei? Warto podkreślić, że w Soplicowie o pielęgnowanie tradycji dbał Sędzia a wspierał go w tym Wojski. określony porządek przy stole i podczas spaceru Każdy członek społeczności znał swoje miejsce, które wynikało z jego wieku, piastowanego urzędu i płci. Sposób usadzenia ważniejszych osobistości podkreślał szacunek gospodarza wobec nich. Szczególne miejsce miała starszyzna oraz kobiety, którym mężczyźni usługiwali przy posiłku i zabawiali je rozmową. Goście weszli w porządku i stanęli najwyższe brał miejsce za stołem;Z wieku mu i z urzędu ten zaszczyt należy,Idąc kłaniał się damom, starcom i nim stał kwestarz, Sędzia tuż przy zmówił krótki pacierz po łacinie;Mężczyznom dano wódkę; wtenczas wszyscy siedli,I chołodziec litewski milcząc żwawo Tadeusz, choć młodzik, ale prawem gościaWysoko siadł przy damach obok jegomościa; (warto zauważyć, że te zasady nie obowiązywały podczas picia kawy po śniadaniu – wtedy goście siadali dowolnie) grzybobranie Wspólna wyprawa na grzyby. Lasy litewskie zostały przedstawione jako te, w których można znaleźć wiele różnych gatunków grzybów, czemu towarzyszą wyszukane porównania. Uczestniczy zakładali kapelusze przeciwsłoneczne i letnie opończe i wyruszali na poszukiwania. Był to sposób spędzania wolnego czasu z elementami rywalizacji. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregiNaczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegiSurojadki srebrzyste, żółte i czerwone,Niby czareczki różnym winem napełnione;Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe […] Wojski jako jedyny zbierał muchomory, które wykorzystywał później jako trutkę na muchy (ciekawostka: muchomor = much +mór, czyli śmierć) polowanie To popularna i lubiana forma szlacheckiej rozrywki. Polowanie odbywa się według ściśle określonych zasad, ma formę rytuału. Wybiera się osobę, która koordynuje działania (w „Panu Tadeuszu” jest nią Wojski) . Polowanie trwa od wschodu słońca aż do końca dnia. Im grubszy zwierz, tym polowanie ma większe znaczenie. niedźwiedź opuścił matecznik Po zakończeniu polowania dzieli się zdobycz pomiędzy tych, którzy zabili zwierzę. Organizowana jest także uczta, na której podaje się staropolski bigos. Specjalistą od łowów jest Wojski, który ma w tym duże doświadczenie. Według niego polowaniem na małego zwierza (na przykład na zające) może zajmować się służba, nie szlachta. czarna polewka jako odmowa wydania córki za mąż Do końca nie wiadomo, czy Jackowi Soplicy podano czarną polewkę, gdy prosił o rękę Ewy. Według Gerwazego tak właśnie było. Zgodnie ze spowiedzią samego Jacka, do oświadczyn w ogóle nie doszło. Sama czarna polewka to rodzaj zupy z krwi, która podawano niechcianemu konkurentowi. zajazd Zbrojny najazd na ziemie, które chce się zawłaszczyć. Zajazdu dokonał Gerwazy ze szlachtą za zgodą Hrabiego. sejmiki szlacheckie W „Panu Tadeuszu” zwana „radą”. Spotkanie służące dyskusji na jakiś temat. Często kończył się awanturą. stroje szlacheckie Kontusz, żupan i pas to nieodłączne elementy stroju każdego szlachcica. Jeśli do tego doda się sumiaste wąsy Jacka Soplicy, to powstanie typowy polski szlachcic końca XVIII i początku XIX wieku. kontusz W stroju szlachcianki zaprezentowała się także Zosia podczas swoich zaręczyn z Tadeuszem. Zachwyceni dziewczyny urodą, postawą,A szczególniej jej strojem litewskim, dla tych wodzów, którzy w swym życiu tułaczymTak długo błąkali się w obcych stronach świata,Dziwne miała powaby narodowa szata,Która im wspominała i młode ich lata,I dawne ich miłostki. << Pan Tadeusz – streszczenie i opracowanie Najlepsze notatki i opracowanie do Pana Tadeusza na 1.Pojęcie ekonomii a) Podstawowe zagadnienia ekonomii Ekonomia jest nauką o tym, jak jednostka i społeczeństwo decydują o wykorzystaniu rzadkich zasobów – które mogą mieć także inne, alternatywne, zastosowania – w celu wytwarzania różnych dóbr i rozdzielania ich na konsumpcję obecną lub przyszłą, pomiędzy różne osoby i różne grupy w społeczeństwie. Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo ich czerw nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za smukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku Dla szkodliwości albo niedobrego smaku; Lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste; żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Kozak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka – zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nie ochrzczone, a jest ich bez liku. Answer
Surojadki srebrzyste; żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione;. (jako szeregi() sterczą) (surojadki() niby czareczki) # Przenośnia (metafora)- połączenie wyrazów, którego nie spotyka się w języku codziennym:. Wtem chmura cienia chleb ziemi kraje, Listek listkowi krople podaje I mały deszczyk poszedł ukośnie,
„Panowie, po grzyby do boru! Kto z najpiękniejszym rydzem do stołu przybędzie, Ten obok najpiękniejszej panienki usiędzie; Sam ją sobie wybierze. Jeżeli znajdzie dama, Najpiękniejszego chłopca weźmie sobie sama.” /A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, ks. II/ Od 5 października 2010 r. w sali audytoryjnej można obejrzeć wystawę grzybów, którą przygotowali uczniowie klasy III LO pod kierunkiem Pani Iwony Walewskiej - Grąbczewskiej. Piękne okazy grzybów wyeksponowano w naturalnej scenerii, na którą złożyły się: mech, gałęzie, liście, szyszki, kawałki kory. Niefrasobliwe stwierdzenie, że wszystkie grzyby są jadalne, choć niektóre tylko raz w życiu, przestaje być zabawne, gdy dochodzi do śmiertelnego zatrucia. Umiejętności rozpoznawania grzybów nie można zastąpić poznaniem ich nazw jak ma to miejsce w wierszu dla dzieci Jana Brzechwy, który wymienia borowiki, opieńki, surojadki, modraczki, czubajki, pieczarki, maślaki, trufle, gąski, purchawki, koźlaki, bedłki, rydze, bielaki, smardze oraz muchomory. Jednak próżno szukać w utworze wskazówek, które z nich są jadalne, a które trujące. Można kupić atlas grzybów, ale w lesie z księgi pożytek raczej mizerny, gdyż może się okazać, że nasz koszyk pozostanie pusty, gdy będziemy zajęci rozpoznawaniem poszczególnych okazów. Dopiero obejrzenie różnych grzybów jadalnych i trujących jest podstawą opanowania umiejętności ich rozpoznawania. Wystawa jest ciekawą lekcją z zakresu mykologii. O atrakcyjności wystawy świadczą nie tylko walory poznawcze, ale także estetyczne. Oryginalna wystawa przyciąga nie tylko uczniów naszej szkoły. Obejrzały ją także dzieci z przedszkola w Skępem i w Wiosce. Maluchy były zachwycone leśną scenerią. Wystawie grzybów towarzyszy ekspozycja jesiennych zbiorów warzyw i owoców. Powszechny zachwyt wzbudza ogromnych rozmiarów dynia. Nucąc piosenkę z Kabaretu Starszych Panów ruszajmy na grzyby - w aromatów pełen las. W ręce bierzmy kosze, koszyki, koszyczki – czas rozpocząć GRZYBOBRANIE. „Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka - zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nie ochrzczone; a jest ich bez liku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy, A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb złamie albo nogą kopnie; Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie.” / A. Mickiewicz, Pan Tadeusz/ « poprzednia następna » „Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone” to na przykład nic innego, jak odmiany gołąbka – grzyba, który może mieć różną barwę kapelusza: od czerwonej jak wino, po żółtą, białą, do nawet fioletowej. Poprzez skojarzenie z kształtem czy kolorem darów lasu powstały też takie nazwy, jak „bielak” czy „lejek”.

Barbara Kudławiec. Miłośnik przyrody, w szczególności grzybów oraz pięknych krajobrazów i miejsc o ciekawej historii i tradycji. Strona internetowa: „Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku Dla szkodliwości albo niedobrego smaku; Lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka – zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nie ochrzczone; a jest ich bez liku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy, A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb złamie albo nogą kopnie; Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie.” Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, Księga III. Opis grzybobrania Adama Mickiewicza dowodzi nie tylko jego znajomości grzybów (zarówno jadalnych, jak i innych, niekoniecznie przydatnych do zbioru). Poeta wyraźnie zdaje sobie sprawę, że grzyby pełnią ważną rolę w przyrodzie. W opisie grzybobrania odnajdujemy także ślad tego, że już w czasach jemu współczesnych grzyby nieznane, nieużyteczne do zbioru i spożycia były traktowane niewłaściwie (np. kopane czy rozdeptywane). Prawdopodobnie jako pierwszy zwrócił uwagę na konieczność ochrony grzybów ze względu na znaczenie dla środowiska naturalnego. W 1992 roku wspomniano te słowa poety na Kongresie Europejskich Mykologów w Londynie. W czasie posiedzenia Europejskiej Rady Ochrony Grzybów niemiecki mykolog Hans Kreisel zaapelował o uznanie Adama Mickiewicza prekursorem idei ochrony grzybów w Europie.*) Napomnienie, by nie niszczyć nieznanych sobie grzybów jest aktualne do dzisiaj. Grzyby kopnięte, przewrócone, zniszczone to częsty widok w naszych lasach. Potrzebna jest ustawiczna edukacja o tym, że te twory przyrody spełniają szczególną rolę zarówno jako reducent wszelkiej materii organicznej, jak również jako element istnienia lasu – grzyby mikoryzowe. Pojęcie mikoryzy nie ogranicza się zresztą tylko do symbiozy grzybów z drzewami leśnymi. Także wielu gatunkom roślin zielnych potrzebne są grzyby, a szczególnym przypadkiem są storczykowce, których nasiona do skiełkowania potrzebują obecności określonego gatunku grzyba. Tak więc idąc za wezwaniem wielkiego polskiego poety Adama Mickiewicza cieszmy się pięknem i urokiem naszych grzybobrań, szanując jednocześnie przyrodę. Nie niszczmy nieznanych nam grzybów, każdy z nich odgrywa swoją, ważną dla środowiska rolę. Pytanie na dziś, kto zgadnie, jakie to gatunki grzybów, które poeta nazywa „lisicą”, „lejkiem” czy „bielakiem” ? *) Przyroda Polska, czerwiec 2010, wywiad z profesor Marią Ławrynowicz z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego przeprowadzony przez Ewę Kwiecień. Zdjęcia: Barbara Kudławiec Tags: grzybobranie, grzyby, natura, tradycja

qMBJok.
  • 6i5v20fk47.pages.dev/47
  • 6i5v20fk47.pages.dev/78
  • 6i5v20fk47.pages.dev/29
  • 6i5v20fk47.pages.dev/44
  • 6i5v20fk47.pages.dev/43
  • 6i5v20fk47.pages.dev/66
  • 6i5v20fk47.pages.dev/51
  • 6i5v20fk47.pages.dev/47
  • surojadki srebrzyste żółte i czerwone